AREQUIPA
Arequipa - Białe Miasto (La Ciudad Blanca), zwane jest tak dlatego, że zostało zbudowane z jasnej, wulkanicznej skały sillar. W ciągu całego roku temperatura waha się tutaj od 20-23 stopni. Jest to drugie co do wielkości miasto w Peru (ok. 1mln mieszkańców). Leży na wysokości ok. 2330m n.p.m. w otoczeniu gór. Miasto jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Widok na przedmieścia Arequipy. |
W Arequipie przywitało nas bezchmurne niebo i temperatura ok. 20 stopni. Pogoda sprzyjała eksploracji miasta. Pochodziliśmy trochę po mieście a następnie udaliśmy się na Plaza de Armas. Przy głównym placu jak zwykle dużo się działo, mieszkańcy wypoczywali sobie wygrzewając się na ławkach w słońcu, turyści spacerowali i robili zdjęcia a pracownicy sklepów i restauracji okalających plac mocno zapraszali do pozostawienia u nich grosza.
1. Basilica Catedral. 2. Iglesia la Merced. 3. Typowy turysta, który robi sobie zdjęcie z lamą u boku, orłem na głowie i pumą na klacie. 4. Mirador Portales de Yanahuara. |
Mirador Portales de Yanahuara, miejsce położone na wzgórzu, z którego roztacza się widok na miasto i wulkany. Miejsce całkiem przyjemne i spokojne. Zauważyłem, że jest atrakcją nie tylko dla turystów, bo widziałem starą młodą, peruwiańską parę, która miała tutaj sesję fotograficzną. Spotkałem nawet peruwiańskiego chłopaka, który wymachiwał dwoma kijkami połączonymi łańcuchem. Jeśli to było nunczako to jest on peruwiańskim ninja, a jeśli to był cep to pewnie trenował do młócenia zboża (można go zobaczyć na filmiku z Peru, który zmontowałem: https://youtu.be/T1Jy5WuKg8g?t=2m46s oceńcie sami).
1. Cyrk La Tarumba i w tle wulkan El Chachani. 2. Wulkan El Misti z punktu widokowego Yanahuara. 3. Complejo San Francisco. 4. Pasaje de la Catedral. |
Targ w Arequipie. 4. Czarna kukurydza. |
W jednym z biur turystycznych zarezerwowałem całodniową wycieczkę do kanionu Colca. Bus nas odebrał o godzinie 3 rano i wyruszyliśmy w kilkugodzinną drogę. Warunki w busie były jednak na tyle dobre, że nie było problemu się jeszcze zdrzemnąć. Jednym z punktów wycieczki był punkt widokowy - Cruz del Condor, miejsce w którym można zobaczyć kondory.
Kondory to największe latające ptaki na świecie i w jego okolicach, rozpiętość ich skrzydeł może dochodzić d 3,5m. Widoki były świetne, pogoda słoneczna i rześka. Turystów dużo. Wszyscy czekali aż przylecą kondory. Po około 30 minutach oczekiwania... Jest! Przyleciał jeden, drugi i potem jeszcze kilka. Ku uciesze turystów, fotografów i operatorów wycieczkowych (którzy by pewnie zebrali niepochlebne opinie jakby kondory nie przyleciały).
Widoki w dolinie i kanionie Colca są naprawdę świetne. Warto było wydać 70 soli. 70 soli dla turystów, latynosi za 30 a peruwiańczycy prawie za darmo... Obok miasteczka Chivay mieszczą się łaźnie - La Calera Baños Termales. Chętni mogli się podmyć w publicznych łaźniach lecz mnie zaciekawiła druga opcja - tirolesa. Jeszcze nigdy nie zjeżdżałem na tyrolce, więc stwierdziłem, że to świetna okazja, żeby spróbować. Zjazd był trzyodcinkowy, 550, 350 i 100 metrów. Dodatkowo robotę robiły widoki i rzeczka pod spodem.
W drodze powrotnej do Arequipy zatrzymaliśmy się w punkcie Mirador de los Andes na drodze 1 SE. Punkt ten mieścił się na wysokości 4910m n.p.m. Chociaż było słonecznie to na tej wysokości było dosyć chłodno i mocno wiało. Widok dookoła na góry i wulkany przyciągał turystów, a gdzie turyści to i pamiątki - nie przeszkadzało to miejscowym w tym miejscu prowadzić swoje kramy.
Widok z Mirador de los Andes 4910m n.p.m. Z prawej strony dymiący wulkan Sabancaya. |
Mając jeden wolny dzień do dyspozycji stwierdziłem, że udam się do biura turystycznego i zapytam czy mają jakieś ciekawe opcje na zagospodarowanie kilku godzin w ciągu dnia. Najciekawszą opcją wydał mi się rafting.
Następnego dnia ok. 11 przyjechał po nas busik i zabrał do głównej bazy raftingowej. Każdy otrzymał kombinezon piankowy, kapok, kask i wiosło. Pomimo tego, że temperatura powietrza jest wysoka, to temperatura wody w rzece oscyluje w granicach 6 stopni. Następnie udaliśmy się do miejsca w dolinie rzeki Chili, w którym zwodowaliśmy pontony. Było nas 7 osób na pontonie, w tym jeden kapitan, który szybko wytłumaczył nam na czym to polega i jak nie zginąć.
Rafting na rzece Chili. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz