CAYE CAULKER
Kolejny dzień i kolejna pobudka o 6 rano. Jak to jest, że człowiek bierze urlop wypoczynkowy i wstaje wcześniej niż normalnie? Chyba jest to chęć nie zmarnowania ani jednej chwili, którą można poświęcić na zobaczenie czegoś nowego. Spakowałem więc swoje graty i wyruszyłem z buta do portu. Odszedłem dwa kroki od progu hostelu i zaczął padać deszcz. Nie spieszyło mi się jakoś bardzo więc posiedziałem jeszcze pod daszkiem hostelu, i przeczekałem deszcz korzystając z ostatnich fal zasięgu wifi. Po około 20 minutach przestało padać i się rozpogodziło. Do portu miałem lekko ponad kilometr więc doszedłem dosyć szybko.