wtorek, 22 sierpnia 2017

Do Belize, żeby posnurkować z rekinami

CAYE CAULKER

Kolejny dzień i kolejna pobudka o 6 rano. Jak to jest, że człowiek bierze urlop wypoczynkowy i wstaje wcześniej niż normalnie? Chyba jest to chęć nie zmarnowania ani jednej chwili, którą można poświęcić na zobaczenie czegoś nowego. Spakowałem więc swoje graty i wyruszyłem z buta do portu. Odszedłem dwa kroki od progu hostelu i zaczął padać deszcz. Nie spieszyło mi się jakoś bardzo więc posiedziałem jeszcze pod daszkiem hostelu, i przeczekałem deszcz korzystając z ostatnich fal zasięgu wifi. Po około 20 minutach przestało padać i się rozpogodziło. Do portu miałem lekko ponad kilometr więc doszedłem dosyć szybko.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Bienvenidos a Mexico!


KOMU W DROGĘ TEMU CZAS...

Mierda. Wyjazd rozpoczął się od tego, że zaspałem.
Przed 13 godzinnym lotem stwierdziłem, że zarwę nockę, żeby przespać jak najwięcej w samolocie. O godzinie 5 wygrał sen i zmrużyłem na chwilę oczy… Miałem być na lotnisku przed godziną 7 rano.
Umówiłem się ze Szwagrem, że podrzuci mnie na lotnisko. Przyszedł rano i mnie obudził. Całe szczęście byłem już spakowany (chociaż jak zwykle zawsze ma się to przeczucie, że się o czymś zapomniało). Wziąłem tylko szybki prysznic i wyjechaliśmy. Z lekkim poślizgiem ale dotarłem na lotnisko, szybko nadałem bagaż i przeleciałem przez kontrolę bezpieczeństwa. Miałem nawet chwilkę na zakupy w strefie bezcłowej.