poniedziałek, 13 marca 2017

Dostałem 500 batów kary za jazdę bez prawa jazdy...


KOMUNIKACJA W TAJLANDII

W Tajlandii jednoślady są bardzo popularnym środkiem lokomocji (ale trochę mniej niż w Wietnamie). Pomimo tego, że obowiązuje tam ruch lewostronny zdecydowałem, że wypożyczenie skutera na wyspie Phuket będzie najlepszym sposobem, żeby objechać całą wyspę. W Bangkoku poruszałem się komunikacją miejską bo miałem wygodny dojazd "dwójką" wszędzie tam gdzie chciałem. Na wyspie Phuket między miasteczkami drogi były zazwyczaj jednopasmowe. W miasteczkach główne arterie były dwupasmowe.
Najcięższe wydawało mi się skręcanie na dwupasmowym rondzie w prawo... ale i na to znalazłem sposób, "przyklejałem" się do dużych aut i bezpiecznie za nimi podążałem przez całe rondo. Świetne widoki na wyspie i możliwość zatrzymania się w dowolnym miejscu gdzie dusza zapragnie, skutecznie optowały za wybraniem tego środka lokomocji.



SKUTER I JAK GO WYPOŻYCZYĆ

Wypożyczenie skutera o pojemności 125ccm razem z dwoma kaskami to koszt około 25zł za dobę. Oczywiście cena ta może być wyższa - wszystko zależy od twoich umiejętności targowania się. Litr paliwa, w zależności od miejsca może kosztować od 2-3zł, a zatankować można na stacjach benzynowcyh, lub kupić paliwo na przydrożnym straganie (mały stoliczek, kilka szklanych butelek, napis gasoline).


Wypożyczalnie są tam dostępne na każdym kroku, ludzie w garażach mają chociażby po 2 skutery, które wypożyczają obcokrajowcom, żeby sobie zarobić. W żadnej wypożyczalni nie pytali mnie o to czy mam prawo jazdy. Przy wypożyczaniu ważny był paszport, który chcieli sobie zatrzymywać jako kaucję za skuter. Nie zgodziłem się ani razu i nie polecam nikomu tego robić, bo w razie jakichś problemów ze skuterem mogą oni odmówić oddania paszportu, a wtedy jesteśmy udupieni. Ja pozwoliłem tylko na zrobienie xero paszportu i dogadywałem się, że zostawię 100USD zwrotnej kaucji. Po otrzymaniu skutera polecam również zrobić mu dookoła zdjęcia, żeby uwiecznić jakieś ewentualne uszkodzenia, aby potem nie chcieli przy zwrocie naciągnąć nas, żebyśmy płacili za uszkodzenia, które nie powstały podczas okresu naszego używania. Podczas zwrotów nie miałem jednak żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Zielony papierek z Panem Franklinem wracał do mnie a właściciele wypożyczalni nawet nie oglądali stanu skuterów po zwrocie (dbałem o nie jak o swoje!).


W Tajlandii są przepisy takie, że trzeba mieć prawo jazdy kategorii A, żeby móc prowadzić jednoślady. Wiedząc, że będę leciał do Tajlandii, rozważałem opcję jazdy skuterem. Przed wyjazdem wyrobiłem sobie międzynarodowe prawo jazdy, z tą różnicą, że jestem posiadaczem tylko kategorii B... Obowiązkowe również są kaski na głowie, orzeszek wystarczy.
Przepisy obowiązują w teorii. W praktyce zauważyłem jednak, że prawo nie jest równe w stosunku do każdego. Tajowie jeżdżą nawet po 3-4 osoby na skuterze, bez kasków. I nigdy nie widziałem, żeby zostali zatrzymani przez policję.

ZBRODNIA I KARA

Pewnego dnia mknąc z Karon do Promthep Cape na południu wyspy, moim oczom ukazał się policjant stojący na środku drogi, który wyraźnie dawał mi znaki, że mam się zatrzymać. Zatrzymałem się i za krzakami ujrzałem kilkanaście białych osób ze skuterami oraz kilku policjantów. To była zwyczajna kontrola drogowa.



- Kaski są, więc dobrze... Proszę jeszcze pokazać prawo jazdy.
Wyjmuję moje międzynarodowe prawo jazdy i wręczam policjantowi.
- Ale proszę Pana, Pan nie ma kategorii A...
Udaję, że nie wiem o co chodzi i mówię:
- Jak to? U nas w Europie możemy jeździć skuterami jeśli mamy uprawnienia do prowadzenia pojazdów kategorii B...
- No tak, ale tu u nas w Tajlandii mamy odmienne przepisy... To będzie mandat w wysokości 500 batów (500 THB = ok. 50zł). Ale proszę się nie martwić, do końca dnia może pan jeszcze jeździć skuterem mając przy sobie mandat.
- W takim razie przyjmuję mandat i podpisuję, gdzie go trzeba opłacić?
- A zobaczy pan tam za drzewem w cieniu, jest 2 funkcjonariuszy i opłaca się u nich mandaty.
- W takim razie dziękuję...
I poszedłem ustawić się w kilkunastoosobową kolejkę białych, którzy byli w podobnej sytuacji jak moja - mandat za brak kasku lub prawa jazdy. To była ogólna, zorganizowana akcja wymierzona w turystów, żeby zasilić trochę budżet państwa.


Będąc tam co chwila widziałem skutery z lokalsami bez kasków, lecz ich policja nie łapała... Nadeszła moja kolej. Zamieniłem kilka słów z funkcjonariuszem, zapłaciłem 500 batów i mogłem ruszać dalej. Kary nie są wysokie za takie wykroczenia - i nie mogły by być, bo gdyby tak było, to miejscowi nie zarobili by na wypożyczaniu skuterów turystom. Każdy by się obawiał konsekwencji, gdyby były one poważne... Co więcej, policjant powiedział, że do końca dnia mogę normalnie jeździć i drugiego mandatu nie dostanę jak pokażę ten co już otrzymałem.




6 komentarzy:

  1. Polecam www.albar.krakow.pl - nauczyłem się dobrze jeździć samochodem, a co ważniejsze bez trudu zdałem egzamin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jak rozumiem polskie prawo jazdy nie jest uznawane przez rząd Tajlandii? Ja, prawo jazdy zdałem dopiero niedawno. Niestety, jeździłem na tyle nieostrożnie, że zostałem ukarany mandatem karnym. Jak go opłacić? Czy warto skorzystać ze strony internetowej https://zaplacmandat.pl czy też nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto w takim wypadku rozważyć zrobienie prawa jazdy w Tajlandii.
    https://damiansowa.pl/2022/12/20/jak-zdobyc-tajskie-prawo-jazdy-na-motor

    OdpowiedzUsuń